Dlaczego spacer to nie randka?
W dobie Tindera, Badoo, Sympatii i innych serwisów i aplikacji randkowych randkowanie uległo zmianie. Przede wszystkim, szukamy osoby do relacji wśród całkowicie nieznanych, nie wywodzących się z naszego środowiska ludzi. To sprawia, że pisząc do kogoś wiadomość de facto zaczynamy od poziomu 0 – jesteśmy dla siebie całkowicie obcy. W takich okolicznościach często pada propozycja spaceru, aby się lepiej poznać. Tylko, uwaga, czy to naprawdę jest dobre?
Spacer – pójście po linii najmniejszego oporu
Ustalmy jedno – jeśli chce się zbudować z kimś relację, trzeba w to włożyć odrobinę wysiłku. Największe zaangażowanie teoretycznie powinno być na początku – chcemy nie tylko „się zareklamować”, ale przede wszystkim poznać drugą osobę. Jeśli tych chęci brakuje już na starcie, trudno oczekiwać, żeby się nagle pojawił. Spacer nie wymaga przygotowań ani nakładów finansowych. Nie trzeba nawet kombinować z miejscem – wystarczy dowolna ulica, park lub skwer. W jego trakcie również nie musimy skupiać się na drugiej osobie, ponieważ mamy doskonały pretekst do tego, aby błądzić myślami gdzie indziej (chociażby poprzez mijane witryny sklepowe, widoki, etc.). Niby się jest, ale tak naprawdę nie.
Spacer z obcą osobą – czy to jest bezpieczne?
Czy podeszłabyś/podszedłbyś do ulicy do obcego człowieka i zaproponował spacer? Szczerze wątpię. Abstrahując od tego, że większość osób by po prostu nam odmówiła, to dochodzi jeszcze kwestia tego, że nie jest to zbyt komfortowe. Budzi strach, jakie są też zamiary tej drugiej osoby, skąd w ogóle taki pomysł? Natomiast na portalach randkowych często po 1-2 wiadomościach pada propozycja przejścia się na spacer. Powód? „Nie chcę tracić czasu na pisanie”. Okej, super, nikt nie mówi, że przez następne pół roku będzie się wymieniać wiadomości, ale naprawdę tak się śpieszy tej osobie, że nie może nawet 2-3 dni poświęcić na rozmowę? Bo co? Kolejka się ustawi zbyt długa? 😉
„Chodźmy na spacer i sprawdźmy czy będę zainteresowany/a”
Po takim haśle jedyne co powinno się zrobić to zablokować drugą osobę. Druga osoba nie jest towarem w sklepie, który możemy sobie obejrzeć, wypróbować i jak nam się nie spodoba to wyrzucić. Jasne, że trzeba się spotkać, zobaczyć, sprawdzić, czy zaiskrzy i czy w ogóle pojawi się jakieś zainteresowanie. Jednak rzucając tego typu hasło od razu dana osoba stawia się wyżej nad drugą, niczym władca, który wybiera dziewicę do haremu, nie biorąc pod uwagę, że i on/a może się nam nie spodobać.
„Po co mam inwestować, skoro się nie znamy?”
Między spacerem a rejsem jachtem po tropikach jest naprawdę sporo opcji do wyboru. Nie trzeba wydawać fortuny, jeśli nas na to nie stać, ale pokażmy, że wkładamy jakiś wysiłek w przygotowanie randki. Piknik za miastem, wyjście do kina, kolacja, pójście na wystawę – umówmy się , że to nie są ekstremalnie drogie propozycje, spokojnie mogą się zamknąć w 50 zł. Jeśli dla kogoś takie pieniądze są zbyt dużym wydatkiem, by poznać drugą stronę, to warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak naprawdę chcemy wejść w relację i czy nasze powody są aby na pewno właściwe.