Przejście terapii nie daje nam prawa do leczenia innych
Z przejściem terapii jest jak ze zrzuceniem wagi – część osób, którym udało się tego dokonać, są święcie przekonane, że znalazły cudowny i prosty sposób na życie a cała reszta jest bandą idiotów, skoro tego nie wiedzą. Ba, trzeba tych idiotów edukować, bo przecież jesteśmy tacy wspaniali, że musimy obdzielać innych swoją wiedzą. Prawda taka, że jest to niebezpieczne, ponieważ bardzo łatwo możemy sobie, ale i innym, zrobić kuku.
Twoja terapia przerobiła Twoje problemy
Każdy z nas podąża inną drogą w swoim życiu. Nawet jeśli wydaje nam się, że mamy podobne przeżycia do X czy Y, to tak naprawdę jesteśmy innymi ludźmi, którzy inaczej odbierają dane sytuacje i traumy. W inny sposób także je przerabiamy. Dlatego to, że nam się udało z czegoś wyrwać, nie daje nam wcale prawa do twierdzenia, iż znamy sposób, aby się od czegoś uwolnić. Głównie dlatego, że nie wiemy tak naprawdę co doprowadziło do tej sytuacji w życiu drugiej osoby oraz nie mamy odpowiednich narzędzi do tego, by kogokolwiek terapeutyzować.
Nawet terapeuta nie leczy znajomych i rodziny
Z terapeutą jest jak z nielubianymi członkami rodziny – im dalej, tym bliżej. Dlatego psycholodzy, psychoterapeuci i psychiatrzy posiadają kodeks etyczny, określający bardzo dokładnie jakie zachowania są dopuszczalne w relacji pacjent-terapeuta, a jakie nie. W ich skład wchodzi m. in. określenie czy terapeuta może dotknąć swojego pacjenta i w jakich sytuacjach. Jeśli zatem chcemy bawić się w psychologów, warto mieć świadomość, że przekracza to przyjęte normy. Przede wszystkim zaburza równowagę w danej relacji – nagle z partnerów, koleżanek czy rodzeństwa stajemy się pacjentami i terapeutami, de facto działając pozytywnie jedynie na nasze ego.
Nie jesteś terapeutą? Nie lecz innych
Zawsze możemy dzielić się swoim doświadczeniem, o ile zostaniemy o to poproszeni. Nie wchodźmy jednak w rolę psychoterapeutów, którzy nagle uleczą swoich bliskich z ich traum. To niebezpieczne. Nie posiadając wiedzy i praktyki możemy bowiem zrobić więcej szkody niż pożytku. Przykładowo – możemy emocjonalnie nie udźwignąć danego tematu, gdyż nie będziemy umieli zachować odpowiedniego dystansu. Dodatkowo możemy wejść w rolę Wybawcy, dodatkowo pogłębiając syndrom Ofiary drugiej osoby.
Dlaczego tak naprawdę chcesz leczyć innych?
Powiedzmy to sobie szczerze – w takich momentach odzywa się nasze Ego, które twierdzi, że jesteśmy „lepsi od innych”, ponieważ udało nam się pokonać pewne przeszkody w naszym życiu. I okej, tuż po zakończeniu terapii pojawia się naturalna potrzeba dzielenia się dobrem z innymi. Wynika to z radości, że udało nam się coś osiągnąć, chcemy to dystrybuować. Problem zaczyna się wtedy, gdy potrzeba nawracania innych tkwi w nas długo po terapii i tak naprawdę prowadzi do przekraczania granic innych osób, bo chcemy narzucić nasz sposób radzenia sobie z życiem. Wówczas jedynym rozsądnym wyjściem jest zatrzymanie się i zastanowienie, co nam ta sytuacja mówi O NAS i jakie rzeczy potrzebujemy jeszcze przerobić w swojej głowie. Warto bowiem pamiętać o podstawowej prawdzie: nie zmienimy drugiego człowieka – możemy zmienić tylko siebie.